Wrocławscy wywiadowcy, patrolując nocą ulice miasta, otrzymali od dyżurnego polecenie sprawdzenia informacji telefonicznej, przekazanej przez jednego z mieszkańców wrocławskiego Szczepina. Zgłaszający twierdził, że ktoś prawdopodobnie włamał się do mieszkania jego sąsiada. Funkcjonariusze błyskawicznie pojechali pod wskazany adres.
Policjanci na miejscu nocnej interwencji zauważyli zbitą szybę i zapalone światło w mieszkaniu. Z zebranych wcześniej informacji wynikało, że w domu nie powinno być nikogo, ponieważ jego właściciel wyjechał. Kiedy wywiadowcom udało się wejść do środka, zastali tam młodego mężczyznę stojącego na środku pokoju. Był kompletnie zaskoczony wizytą policjantów. Nie potrafił w żaden sensowny sposób wytłumaczyć, jak znalazł się w lokalu, w którym nie jest zameldowany, ani nie mieszka.
Dziwne zachowanie mężczyzny, w tym przyśpieszony oddech oraz charakterystycznie rozszerzone źrenice, wzbudziły podejrzenie funkcjonariuszy. Dwudziestoośmiolatek oświadczył, że „nosi go jak szatan”, ponieważ zażył tej nocy amfetaminę. Prawdopodobnie dlatego poczuł nieodpartą chęć zaspokojenia swojej ciekawości i włamał się do nieswojego mieszkania, aby jak stwierdził, „zobaczyć co jest w środku”.
Policjanci zatrzymali młodego mężczyznę i dali mu możliwość zaspokojenia swojej ciekawości zwiedzania różnych miejsc. Tym razem było to nie czyjeś mieszkanie, a policyjny areszt. Za popełnione przestępstwo dwudziestoośmiolatkowi grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności. O jego dalszych losach zadecyduje sąd.